Wtorek, 6.11.2012
Hitem dnia powinna być rezygnacja Piotra Glińskiego z "premiera technicznego" PiS.
A zaczęło się od Facebooka, gdzie jest profil - o czym piszę w notce blogowej -
"Premier Kaczyński (kartofel nr 2)".
Tym rzeczywistym kartoflem, który zasadził prezes PiS, aby wyrosła mu władza, był profesor socjologii Gliński.
Niestety, najwyraźniej zrezygnował, gdyż oświadczył, że "nie podpisuje się pod tezą o zamachu smoleńskim.
Pisze o tym Kleofas:
Gliński podał się do dymisji.
Na swoim blogu nie przebieram w słowach i nazywam to:
Szokiem dla Kaczyńskiego.
Na Facebooku Gliński jeszcze się tłumaczy, ale to "łabędzi śpiew" kandydata na premiera rządu pozaparlamentarnego.
Niech będzie Glińskiemu wybaczone, że wszedł w buty prezesa i używa jego języka - "skrót myślowy".
Be Be pisze o sporze w łonie Kościoła, który rozgorzał po liście otwartym prof. Stanisława Lufta.
Spór ten dotyczy głównie roli politycznej, jaką chcą odgrywać hierarchowie, opowiadając się za PiS.
Głównym winowajcą jest niezmiennie o. Rydzyk, którego biznes TV Trwam tak naprawdę rozwala Kościół. Tytuł wpisu Be Be:
Kościelny spór.
Woo Fisch jeszcze analizuje za Sadurskim i Żakowskim to, co stało się zaledwie wczoraj: relegowanie z "Rzeczpospolitej" Cezarego Gmyza, autora artykułu o trotylu na smoleńskim tupolewie.
W rezultacie czego doszło do dnia świra, równo tydzień temu.
Naczelnym świrem i kartoflem naszej polityki pozostanie na zawsze prezes PiS, a jego medialni wykonawcy, jak Gmyz, będą kryli się za anonimowymi źródłami. Woo pisze to w notce:
Gmyza zbrodnia niesłychana.