czwartek, 6 września 2012

O-QUR - Zero Kaczyńskiego



Jarosław Kaczyński przedstawił ekonomiczny załącznik do swego kontrexpose. Większość krzyczała, że jego propozycje mają proweniencję księżycową, ale prezes odpowiedział: Wała.

Nie raz robił nas w wała, teraz robi w zero. Bowiem z jego wyliczeń wyszło, że bilans wychodzi mu na zero. Co bardziej inteligentni mogą dojść rozsądkiem, że Kaczyńskiemu poprzestawiały się przecinki. Zauważyłem, że w werbalnym uzasadnieniu ekonomicznego załącznika "zero" padła istotna kiełbasa Kaczyńskiego, mianowicie zachwala swój program, jako dążenie do "drugiej Szwecji". Zapyta ktoś: a co z Budapesztem?

Więcej możecie przeczytać w mojej notce: Druga Szwecja Kaczyńskiego. Aby zachować się bez zbytnich uprzedzeń ideowych linkuję jeszcze materiał z prawicowego portalu wPolityce: "Nasz program jest zupełnie realistyczny...
"


Wyliczenia Kaczyńskiego nijak się mają do realności. Tylko dwa punkty programu ekonomicznego z kontrexpose kosztowałyby budżet 27 mld zł (ulga inwestycyjna i kwoty wolne od podatków dla emerytów), tak podobno wyliczył Jacek Rostowski. Nie jest to więc druga Szwecja, tylko druga Grecja, a nawet drugie Burkina Faso.

Podejrzewam, że prezesowi PiS wszystko jedno, jakiego kraju będzie premierem, byle rządzić. Nie potrafi zarządzać budżetem domowym, a chciałby finanse państwa wziąć w swoje ręce. Zgadzam się z Agnieszką Pomaską, że to skończyłoby się, jak Amber Gold.  Jaki Polak jednak chciałby ryzykować finansami państwa, nawet gdyby Kaczyński miał skończyć jako Jarosław K., podobnie do Marcina P. Hę? O wyliczeniach tylko dwóch punktów czytaj tu: Dziad proszalny.





Kleofas Wieniawa na swoim blogu marzy, aby politycy pracowali dla dobra kraju, a nie dla dobra własnych przekonań.

Mogą się kłócić, to jest wielce wskazane, ale powinni przede wszystkim debatować. Kontrexpose nie jest dialogiem, ale dążeniem do tworzenia państwa w państwie.

Więcej na blogu współautora: Budżet na 2013 rok w tym kraju.



Toczy się jeszcze jedna wojenka - Tusków z tabloidami, która jest konsekwencją afery Amber Gold.

Przekaz medialny jest stronniczy, nie zawsze związany z polityką. Brukowce choć mają oczywiste konotacje polityczne, to jednak z takiej afery chcą, jak najwięcej wyskrobać dla siebie.

A wpadli im w łapy Tuskowie (czegóż więcej trzeba), będą więc tworzyć byty sensacji ponad potrzeby. Młody Tusk wynajął Romana Giertycha jako adwokata i wkroczył na swoją ułańską wojnę młodzieńczą. Czy słusznie? Z brukowcami tylko się przegrywa. Więcej przeczytasz tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz